Trzy historie wigilijne – dobre historie – o spełnionych marzeniach, wyjątkowych ludziach i
mądrej puencie według…

Hakuna Matata

Kubuś Puchatek nie mógł już wytrzymać!!! Kiedy przyjdzie Prosiaczek, ile można czekać!
Przecież dzisiaj jest 24 grudnia. WIGILIA. Nie będzie można zacząć bez Prosiaczka, bo
Prosiaczek miał zorganizować wózek. Bez wózka nie przewiozą świątecznych potraw do
domu Mamy Kangurzycy. I miodku. Rety! – pomyślał Kubuś Puchatek. – Wigilia bez miodku!
Katastrofa!!! Nagle usłyszał skrzypienie. Uff. To Prosiaczek z wózkiem. Ale co on robi?! I
dlaczego ten wózek tak wygląda?! Wybiegł z domu jak błyskawica (pomimo, że ma przecież
krótkie nóżki)…….
Kubuś po drodze w biegu znalazł pieniążek i zobaczył ślad miodku. I poszedł dalej za śladami.
Tam w krzakach znalazł beczułki miodku. Jak to Kubuś, zaczął się nim objadać. Ale nagle
przypomniał sobie o wózku i wrócił do chatki. Poprosił tam o pomoc wszystkich przyjaciół.
Zobaczyli ten wózek na drzewie i był on cały brudny i połatany. Koło drzewa stał Prosiaczek,
który był przestraszony. Sowa wleciała na drzewo i zdjęła wózek. Wyczyścili go i przerobili na… super szybką wyścigówkę. Wszyscy wskoczyli do wyścigówki, a potem pojechali na wigilię do…McDonalda.

Ad Infinitum

Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda. TA PIERWSZA GWIAZDA. Był 24 grudnia,
gdzieś na półkuli północnej. Bo nie ważne gdzie, ale ważne kiedy. Jakiś cień, ledwie widoczny
w świetle latarni kuśtykając, szedł chodnikiem. Chodnikiem, który mógłby być chodnikiem
jakiegokolwiek miasta na półkuli północnej. Wtem zza zakrętu, z piskiem opon, wyjechał
srebrno­szary Aston Martin DB5. Gwałtownie zatrzymał się przed człowiekiem, cieniem zaledwie…..
Samochód stał zaledwie kilka centymetrów przed cieniem, gdy jego drzwi powoli się otworzyły.
Na ulicy nastała jeszcze większa cisza. W czeluściach samochodu coś się poruszyło.
Od cienia człowieka biła niepewność. Wtedy z auta wysiadł… James Bond w czerwonym stroju Mikołaja! Cień ruszył krok do przodu, w światło latarni i oczom Jamesa ukazała się… Lara Croft, również w świątecznym stroju Mikołaja.
Wow – wykrztusił James. – Zawsze chciałem cię poznać!
Ale masz super furę! – odpowiedziała na to Lara.
Chcesz się przejechać? – zaproponował.
Bardzo chętnie. – zgodziła się o wsiadła do samochodu.
Hm, Aston odpali tylko i wyłącznie wtedy, gdy dasz mi swój autograf. – rzucił James, niby od
niechcenia. Lara bez wahania podpisała kartkę z dedykacją.
Masz na sobie strój Mikołaja. – zauważyła.
Yhm. Ty też. Po co? – przytaknął Bond.
Bo chciałam być przez chwilę dobra – mruknęła Croft.
Każdy z nas ma w sobie dobro – zapewnił ją. – Nie trzeba się do tego przebierać za Mikołaja.
Ale ty się przebrałeś!
To było moje tajne zlecenie. – ruszył z piskiem opon.
Jakie…? – zapytała tajna agentka.
Ty. – odparł tajny agent, nie patrząc na nią.

CIĄG DALSZY NASTĄPI.

Zoya

W głównym salonie wielkiego domu III­ego wicehrabiego Hampton w hrabstwie Essex stała
olbrzymia choinka. Na razie bez ozdób. Był dzień 24 grudnia, koło godziny 11:30. Nagle silny
wiatr wiejący przez wrzosowiska zatrząsnął szybami w oknach, zahuczało w kominie, a kucharce w piecu opadł biszkopt.
O rety! ­ pomyślała. – Na święta nie będzie ulubionego tortu marcepanowego hrabiny!
Biszkopt opadł. Wydawało się to końcem kariery kucharki hrabiny – czarne chmury zawisły nad Essex i jej (blondwłosą trwałą). Przeczuwała, że nachodzi dzień zwolnienia. Nie myliła się ani o cal. Wściekły hrabia wyrzucił ją z rozległej posesji. Następnie zgłosiła bezrobocie, a tego samego dnia wieczorem dostała list. Otwierając go, do domu wszedł św. Niko, dostrzegając w hrabim lewicowe poglądy, zmasakrował go.
A do hrabiny rzekł: „Wsiadaj do mojego libero­mobilu, bejbe!”
Odlecieli do krainy wolnej od lewaków, a marzenia hrabiny wreszcie się spełniły. Zamieszkała w prawicowym domu.