Relacja z obozu w Niesulicach pisana przez korespondenta specjalnego.
(nieregularnie bo kłopot z internetem jest :))
4.07.2014r.
Jest 6:30, a my stoimy zaspani na parkingu za PKZ-em w Dąbrowie Górniczej. Zaczynają się pierwsze rozmowy, śmiechy i porady żegnających nas z ulgą rodziców : ) Zarówno kadra jak i harcerze nie mogą się doczekać czekających nas dwóch tygodni przygody.
Wyruszamy! Bitwy o tylne miejsca w autokarze nie ma, ponieważ zajmuje je program, który będziemy realizować na obozie. Gdy dojeżdżamy na miejsce, zaraz po zapoznaniu się z regulaminami obowiązującymi nas podczas ‚wypoczynku’ i niemal od razu bierzemy się za pionierkę – przestawianie namiotów pod komendą druha oboźnego Damiana Twarowskiego, budowanie płotu przez zuchy z 5 DGZ i harcerzy z 5 DDH, stawianie kosza na śmieci oraz tablicy ogłoszeń przez wędrowniczki z Zoyi oraz ogromnej i wspaniałej wartowni przez wędrowników.
Dzień upływa nam na pracy w pocie czoła i nieustannie świecącego słońca, lecz udało nam się potaplać trochę w jeziorze. Zmęczeni, ale szczęśliwi zasypiamy szybko, śniąc o kolejnym dniu.
5.07.2014r.
Sobota rozpoczyna się kontynuacją pionierki, która przeciąga się do pory poobiedniej. Pojawiają się tajemnicze tokeny w różnych kolorach. W międzyczasie zuchy rozpoczynają zabawę z fabułą – stworzyły posąg Ateny, która zachwyciła ich dziełem i zjawiła się osobiście, by podarować im drzewka oliwne oraz wcielić ich do gimnazjonu. Później udały się do obozowego kina, by zobaczyć filmową historię starożytnej Grecji.
Zaczęliśmy opracowywać naszą obrzędowość, czyli wymyślać nazwy zastępów, okrzyki oraz piosenki. Wieczorem udaliśmy się na dyskotekę całego zgrupowania, gdzie staraliśmy się rozpocząć integracje z innymi obozami. Nadal pełni energii i motywacji idziemy spać.
6.07.2014r.
Już od rana ruszamy z programem, nie zważając na gniew Zeusa, który zsyłał na nas przelotne deszcze. Po porannej polowej mszy świętej, na której śpiewaliśmy pieśni i czytaliśmy, przystąpiliśmy do zajęć. Wędrownicy i harcerze starsi ze Sparty ruszyli na zwiad zgrupowania i okolicy, wybierali również Strongmana, którym został dh. Karol Łagosz. „Ad infinitum”, czyli obozowe Mykeny tworzyli greckie wazy z gliny oraz rozpoczęli doskonalenie umiejętności malowania i przygotowywanie masek, które posłużą nam na festiwalu. Do zuchów z Aten przybył Herakles, który podpisał z nimi umowę o pomoc w wykonywaniu 12 prac – a pierwszą z nich było uwięzienie lwa z Nemei. Po tym wysiłku udały się na zajęcia z Asklepiosem, który wprowadził ich w tajniki zielarstwa. Dowiedzieliśmy się też, czym są tajemnicze tokeny, które zdobywamy – są to monety, ceramika, żywność, narzędzia oraz ambrozje, którymi możemy posługiwać się w naszej starożytnej Grecji.
Dzień zakończyliśmy obrzędowym ogniskiem starożytnych miast greckich – Aten, Myken i Sparty, gdzie przedstawialiśmy swoją obrzędowość oraz wylosowaniem złotej myśli dnia następnego.
„Kim jest przyjaciel? To drugie ja” ~ Zenon z Elei.
7.07.2014r.
Dzisiaj Sparta rozpoczęła zabawę z gliną, tworząc wazy na wzór greckich wytworów oraz wyruszyła na zajęcia w terenie. Mykeny stworzyły sztukę grecką, którą już wkrótce zaprezentują na festiwalu oraz kończyły maski i inne potrzebne tam rekwizyty. Ateny pokonały Hydrę, zdobywając 10 umiejętności i bawiąc się na kąpielisku. Wzięli również udział w seminarium z Peryklesem, który przedstawił im sztukę wygłoszeń publicznych.
Dzisiaj również do grona obozowych wyjadaczy dołączyła kolejna grupa uczestników, którzy przeszli bieg biszkopta. Odbyła się pierwsza agora, na której zdołaliśmy powymieniać się Wieczorem pełną parą integrujemy się ze znajomym szczepem z Częstochowy na Dionizjach, czyli tańcach integracyjnych.
8.07.2014r.
Sparta i Ateny przygotowują się do swojej własnej Odysei. Wędrownicy wyruszają do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, w odległości 30 kilometrów od naszej bazy. Zuchy nieco bliżej – zawędrowały do Przełaz. Harcerze zostają na bazie, a w zasadzie w okolicznym lesie, gdzie trwała zacięta rywalizacja w grze „Flagi”, podczas podchodów oraz budowy szałasów zastępami, w których mają zamiar nocować, w czasie gdy ich drużynowy i przyboczne ruszyli w drogę do Pniewa. Zaczynają również przypominać sobie podstawy terenoznawstwa i obsługiwania kompasów oraz busoli.
Zuchy nocują gdzieś w lesie, natomiast wędrownicy spędzając noc w pięknym starym dworku. Myśl przewodnia? SPAĆ. Ale nie śpimy razem, bo każde środowisko spędza tą noc w innym miejscu.
9.07.2014r.
Wędrownicy, iście ekspresowym tempem wracają przez kolejne 30 kilometrów w zaledwie kilka godzin do bazy w Niesulicach dnia następnego. Wspominają minione prawie godzinne czekanie na wylot nietoperzy na Pętli Boryszyńskiej, na które zabrała nas właścicielka dworku i zastanawiamy się, czy na miejscu czeka nas obiad.
Zuchy są w bazie już przed południem, a później zajęły się majsterką –rzeźbienie w mydle, lepienie z gliny i malowanie trwało aż do końca dnia.
Harcerze kończą i doskonalą swoje szałasy, ponieważ deszcz przeszkodził im w poprzednich planach mini survivalu. I tym razem ich nadzieje spływają z deszczem, wedle woli potężnego Zeusa. Miejmy nadzieję, że uda nam się przenocować w szałasach jeszcze w tym tygodniu!
Złota myśl: „Głód gasi miłość” ~ Krates z Teb
Powracamy do żywych, czyli na festiwalu piosenki wygraliśmy wiaderko internetu! Ale wszystkiego po trochu i po kolei…:
10.07.2014r.
Zuchy wkraczają w świat Dionizosa, czyli poznają ciekawostki o teatrze greckim, biorąc udział w grze 1 z 11-stu. Zrobiły również maski z gipsu, a wieczorem zapoznały się z Kopernikiem, który nie wiadomo jak pojawił się ze swoimi zajęciami o astronomii w starożytnej Grecji. W nocy wykonały kolejne zadanie dla Herkulesa, łapiąc uciekające ptaki.
Mykeny natomiast cały dzień spędziły na doskonaleniu swoich zdolności pioniersko-terenoznawczych, poznając szczepowy sprzęt oraz maskując się w lesie.
Wieczorem wszyscy mieliśmy okazję sprawdzić naszą wiedzę o Polsce, biorąc udział w quizie „Kocham Cię, Polsko”, zorganizowanym przez delegację Zoyi.
Złota myśl: „Tylko umarli widzieli koniec wojny” ~ Demokryt
11.07.2014r.
5 DDH wyrusza w świat mitologii greckiej, poznając najważniejszych bogów greckich, po czym rozbija i składa namioty – oczywiście na czas.
Zuchy przygotowują swoje interpretacje mitów o Dedalu i Ikarze, Minotaurze oraz o Demeter i Korze, które przedstawiają na wieczornym kominku o gospodarowaniu czasem. Miejmy nadzieję, że teraz już racjonalnie będziemy rozdzielać nasz czas na przyjemności i obowiązki!
Dzień standardowo urozmaica nam nagłe oberwanie chmury. Chyba Zeus o coś się na nas gniewa…
Wyrocznia mówi: „Tłum był wielki, ale ludzi niewielu” ~ Dioneges z Synopy
12.07.2014r.
I proszę, w końcu i „ad infinitum” wyruszyło na wędrówkę! Podjęli się skromnej, 18 kilometrowej trasy dookoła jeziora Niesłysz, którą lekko przebyli w kilka godzin. Po powrocie udali się na kąpielisko, gdzie wielu członków drużyny zdobywało sprawności pływackie, a po długim pływaniu rozpoczęli rozstawianie kuchni polowych, na których gotowali makaron, smażyli podpłomyki oraz zaparzyli ziołową herbatę (rekomenduje i poleca kadra obozu).
Zuchy natomiast uczyły się szybkości o sprawnego mundurowania poprzez Dzień A, w którym mierzyły się m.in z alarmami kostkowymi, mundurowymi i rynsztunkowymi. W tym czasie również szyli płaszcz dla Ateny.
Wieczorem kończymy dzień śpiewankami.
Złota myśl: „Jest szlachetnie i pięknie, bardziej zbożnie i miło pamiętać raczej o dobrych niż o złych czynach” ~ Ksenofront
13.07.2014r.
Dzisiaj uczestniczyliśmy w polowej mszy świętej w Niesulicach, po której część z nas zaczęła przygotowywać się do cepeliady (Ateny), a reszta zwiedzać miasto (Mykeny i Sparta). Dlatego też później, gdy Mykeny ruszyły doskonalić swoje umiejętności pływackie pod czujnym okiem ratownika, zuchy przystąpiły do wymieniania się usługami takimi jak tatuażowanie, robienie masażu, farbowanie włosów w zamian za egaleony.
Wieczorem integrujemy się ze szczepem Czarno-Czerwonym z Częstochowy i 2 Szczepem „Kocynder” z Katowic na wspólnym ognisku, na którym w losowych ekipach wyłanialiśmy największego gadułę, łakomczucha, najszybszego, nazwinniejszego i najsilniejszego członka zespołu. Po świetnej zabawie chętni udali się na oglądanie finału Mistrzostw Świata w piłce nożnej.
Słowa Wyroczni: „Ustąp z drogi stadu” ~ Pittakos
14.07.2014r.
Na obóz wtargnęli piraci! Zuchy w pośpiechu ewakuowały się z podobozu, w głębi lasu zbudowały chatki i kuchnie polowe, na wypadek, gdyby Mykeny i Sparta nie poradziły sobie z odstraszeniem intruzów! Mykeny podjęły się walki z intruzami na jeziorze, pływając kajakami i nadal doskonaląc swoje umiejętności pływackie, a Sparta w pełnych strojach taktycznych wyruszyła po zapałki do pobliskiego miasta. Po południu zuchy mogły powrócić na bezpieczny podobóz i spokojnie przygotować się do wycieczki, na którą wybieramy się już jutro. 5 DDH ruszyła do lasu na grę we flagi, a wieczorem, gdy najmłodszy pion wiekowy ogłosił wcześniejszą ciszę nocną, dwie starsze drużyny oglądały film „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. Mimo zmęczenia ciężko nam zasnąć, bo przecież za kilkanaście godzin będziemy w Berlinie. Wizja wczesnej pobudki nie nastraja optymistycznie.
15.07.2014r.
Berlinie, nadciągamy! Bladym świtem zrywamy się z kojek i na wpół śpiący zajmujemy miejsca w autokarze, gdzie ponownie odpływamy w objęcia Morfeusza. Jednak gdy dojeżdżamy do centrum stolicy Niemiec, wszyscy czujnie, z ekscytacją wyglądają przez okna, szukając różnic między naszymi krajami. Wysiadamy przed fragmentem muru berlińskiego, pod o2 Academy i wysyłamy zuchy dalej, do Zoologischer Garten. Każda drużyna osobno wyrusza na zwiedzanie miasta, ale ostatecznie wszyscy spotykamy się pod wieżą telewizyjną, na którą kilkoro z nas postanawia wjechać. Czas oczekiwania umilamy sobie wizytą w kafejce z lodami, którą przerywa nam wiadomość… troje członków Zoyi dostaje specjalne dyplomy od niemieckiej policji za szczególną wiedzę na temat tamtejszego prawa. Druh Kacper wykazał się niesamowitą elokwencją, tłumacząc na raz w języku angielskim i niemieckim, że noże służą do krojenia pomidorów. Ruszamy dalej, przedzierając się przez szczęśliwy naród niemiecki, cieszący się z wygranej w finałach. Dochodzimy do Bramy Branderburskiej kilka godzin po odjeździe niemieckiej reprezentacji piłkarskiej, lądując w samym środku plątaniny czarno-czerwono-żółtych barw, policji i ochroniarzy oraz fanów piłki nożnej i dumnych obywateli miasta. Pośrodku tego zgromadzenia wyjmujemy mapę i szukamy dalszej drogi. Szczęśliwie spotykamy się całym szczepem pod ogrodem zoologicznym po drugiej stronie miasta i wracamy na podobóz, wymieniając się uwagami. Zwiedziliśmy Reichtag, katedrę berlińską, sklep Ampelmanna, Kolumnę Zwycięstwa i wiele innych symboli Niemiec. Nabieramy dystansu do zachodniego sąsiada. Atmosfera zwycięstwa udziela się również nam. Ten wyjazd zostanie nam w pamięci na długo.
16.07.2014r.
Igrzyska olimpijskie są nieodzownym elementem życia w starożytnej Grecji, więc i my bierzemy w nich udział. Rano następuje wielkie otwarcie, które uroczystym wejściem i odpaleniem znicza uświetnia Prometeusz we własnej osobie. Na olimpiadzie mierzymy się z takimi konkurencjami jak rzut piłką w kołyszącą się butelkę, podbijanie sklepienia niebieskiego, strzelanie z łuku, skok w dal, nalewanie wody do wiadra ręcznikiem i wiele innych – a wszystko to w zamian za guziki. Na najlepszych czekały atrakcyjne nagrody. Po południu cała drużyna „ad infinitum” wzięła udział w biegu na stopień. Mam przyjemność ogłosić, że prawie wszyscy zdali Harcerski Bieg Terenowy na poziomie odpowiednim do swojego wieku. Mierzyli się na nim z takimi zagadnieniami jak symbolika, historia, pierwsza pomoc, układanie stosów ogniskowych, prawo harcerskie itp. Wieczorem w dobrych humorach wzięliśmy udział w festiwalu zgrupowania, na którym zajęliśmy 5 miejsce. Jednym z zadań było ułożenie własnej piosenki, z kilkoma narzuconymi słowami. Naszym skromnym zdaniem tekst wyszedł świetny. Sami oceńcie: W piątek na bazę przyjechaliśmy, Obóz szybciutko swój rozbiliśmy. Dziewięć namiotów w lesie z drzewami, Strefa przygody jest tuż za nami. Ref: My są starożytnymi Grekami Chociaż nie pod wielkimi palmami. W lesie buszują komarów roje, Dźwięki gitary odpędzają znoje x2 Gdy na wędrówki wyruszyliśmy, Miejsca do spania szukaliśmy. Stodoła była dobrym pomysłem, Kadra nie czuła tego umysłem. Ref: My są starożytnymi Grekami… W ostatniej zwrotce taka sytuacja: Tematem będzie nasza kolacja, Hemoglobina, masło i cukier – Słodkie jest życie w Egaelo grupie!
17.07.2014r.
W końcu zuchy wykorzystały urok bazy, na której rozbiliśmy swój obóz i cały dzień pływały kajakami i chodziły po linach, strzelały z łuków i opiekowały się koniami. Wykazywały przy tym niemałe zdolności w tych kwestiach, co bardzo spodobało się Herkulesowi, który odwiedził ich razem z Ateną i wręczył im dyplomy ukończenia gimnazjonu. Starsza ekipa ruszyła na poszukiwanie piorunów Zeusa, które ktoś skradł. Zapewne to było właśnie powodem jego gniewu, gdy zsyłał na nas deszcze. Na szczęście zdołaliśmy go uspokoić na czas i resztę obozu spędziliśmy pod słonecznym obliczem Heliosa. Wieczorem wzięliśmy udział w obrzędowym ognisku, na którym zakończyliśmy naszą przygodę w starożytnej Grecji, a niektórzy z nas… także w swoich dotychczasowych drużynach. Dziękujemy Wam za dotychczasową obecność w gromadzie i 5 DDH oraz witamy Was w nowych drużynach. Życzymy Wam powodzenia na nowych ścieżkach i otwartych umysłów na kolejne dawki wiedzy i wspomnień!
18.07.2014r.
Przyszedł rozstań czas. Niektórzy z nas wzięli poprzedniej nocy udział w watrze. Szybko i sprawnie spakowaliśmy się tuż przed alarmem ewakuacyjnym, ogłoszonym przez druha oboźnego. Na ostatni obozowym apelu wyłoniliśmy najlepszy namiot we współzawodnictwie obozowym – Spartę. W tajnym głosowaniu geruzji, miano najlepszego zastępowego otrzymał dh. Kacper Szymczak, który w ciągu obozu awansował również w Zoyi na funkcję zastępowego. Każdy z nas otrzymał dyplom za przetrwanie trudów życia w starożytnym państwie, kawałek kory, by ogień zawsze rozświetlał nam mrok oraz małe skrzydło, by pamiętać, aby wzbijać się coraz wyżej. Otrzymaliśmy również koperty ze swoimi imionami, do których poprzedniego wieczoru każdy mógł wrzucić karteczkę z jakimś miłym słowem. Przysięgliśmy otworzyć je dopiero po dotarciu do domu. Do Dąbrowy dotarliśmy spóźnieni, bardzo późnym wieczorem. Zakorkowaną drogę umilał nam czarno-biały film o zebrach. Pożegnaliśmy się iskierką i, przepełnieni wspomnieniami, trzymając koperty w garści oraz ciężkie plecaki na ramionach, rozeszliśmy się do domów.
Do zobaczenia we wrześniu!